„W wieczności Bożej istnieje tylko jedno: trwanie; w czasie istnieje tylko jedno: przemijanie.” (Św. Augustyn z Hippony)
Ś.p. Ryszarda przyszła na świat w Szynkielowie, wczesnym rankiem pod koniec listopada 1936r., w rodzinie Marianny z Graczyków i Tomasza Juszczaków. Była ich pierwszym dzieckiem. Z wiadomością o narodzinach nowej szynkielowianki podążyło następnego dnia, do Konopnicy, do ks. Juliana Koniecznego, troje mieszkańców Szynkielowa: Nepomucena Ochocka, Tomasz Urbaniak i Stanisław Karbowiak. Ojciec ś.p. Ryszardy - Tomasz Juszczak nie mógł osobiście zgłosić narodzin swego pierwszego dziecka, bowiem służył w tym czasie w wojsku. Narodzonemu dziecięciu nadano dwa imiona – Ryszarda-Daniela, a jako rodziców chrzestnych wybrano dla niej bliskich krewnych matki i ojca – Władysławę Graczyk i Józefa Juszczaka. Potem był krótki czas zwykłego, ale szczęśliwego dzieciństwa - aż do wybuchu, w 1939r., II wojny światowej. Jak wiele dzieci z tamtego dramatycznego okresu, również Rysia szybko stała się myślącym, odpowiedzialnym dzieckiem. Opowiadała, że tyle cukierków, ile zjadła w czasie wojny, to długo po wojnie nie było jej dane próbować. A były to słodycze od niemieckich żandarmów poszukujących zbiegłego z aresztu i ukrywającego się Tomasza Juszczaka. Tym sposobem chcieli zdobyć od dziecka informacje o miejscu pobytu ojca Rysi. Wiedziała gdzie jest tato, ale nie dała się przekupić i nie zdradziła jego skrytki. Jako najstarsza wśród siedmiorga dzieci Marianny i Tomasza, miała najwięcej obowiązków związanych z pomocą matce w pracach domowych i w polu. Za mąż wyszła w 1953r., za Ryszarda Pabisiaka s. Walentego, którego poznała bliżej na chrzcinach ich wspólnej kuzynki. Z tego związku przyszło na świat dwoje dzieci: Józef i Irena. Potem była zwyczajna, ciężka praca w gospodarstwie, troska o wnuki, a nawet o prawnuki, z którymi widać ją było nawet na szkolnych festynach. Odeszła nagle, przed południem, w sobotę 18 września. Zawsze zatroskana o najbliższych, ale pogodna, uśmiechnięta i życzliwa. Dopóki pozwalało jej zdrowie zawsze po Bożym Ciele przyjeżdżała, ze swoim Ryszardem, do szkoły - na spotkanie Koła jej Przyjaciół. Pozostanie po Rysi wiele wspomnień, a pod powiekami trudnych do wymazania obrazów. Jednym z nich będzie na pewno obraz, jak w pogodne, ciepłe dni, jako jedna z pierwszych, wolno zdąża na rowerze do kościoła – żeby się tylko nie spóźnić. Tym, których Ryszarda kochała oraz tym, którzy Ją kochali składamy bardzo szczere wyrazy współczucia, łącząc się z nimi w bólu i żalu po odejściu Rysi. „ Gwiazd siewco i księżyców, co w eterze wiszą, O! Panie nad deszczami i Panie nad skwarem! Porównaj ich zmęczonych z milczącym obszarem Niebiosa ku nim nachyl i napój ich ciszą.” (J. Lechoń)
Koło Przyjaciół Szkoły Podstawowej w Szynkielowie
|