
23 maja o godzinie 6.00 wyruszyliśmy na naszą 2-dniową wycieczkę do Jędrzejowa, Chęcina, Kazimierza n/Wisłą i Sandomierza. Najpierw w Jędrzejowie zwiedziliśmy klasztor ojców Cystersów. Było w nim wiele pięknych i zabytkowych rzeźb. Potem wyruszyliśmy do Chęcina, w którym mogliśmy zobaczyć różne hełmy i zbroje, a nawet je przymierzyć. Wszystkich interesowało strzelanie z łuku, więc ksiądz postanowił zrobić konkurs dla ministrantów, który polegał na tym aby uderzyć w punkcik na środku tarczy. Wszyscy ministranci dzielnie walczyli o 1 miejsce. Najlepszy z nich okazał się Jasiu Urzyński, który strzelił parę centymetrów od środka tarczy. Wszyscy mu gratulowali takiego strzału, ale i trochę zazdrościli, że to nie oni uderzyli tak celnie. Po zawodach weszliśmy na basztę, która była pozostałością zamku. Na górze były przepiękne widoki. Podziwialiśmy całe Chęciny i Góry Świętokrzyskie. Następnym punktem naszej wyprawy był Święty Krzyż, w którym zwiedziliśmy klasztor misjonarzy Oblatów, gdzie w krypcie kościoła mogliśmy zobaczyć szczątki szkieletu księcia Jaremiego Wiśniowieckiego, które zachowały się aż do dzisiaj. Mogliśmy tutaj podziwiać przepiękny ołtarz i boczne nawy. W jednej z nich modliliśmy się i ucałowaliśmy relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Pełni podziwu dla zwiedzonych dotychczas miejscowości i zabytków udaliśmy się w dalszą drogę do klasztoru w Sandomierzu, gdzie mieliśmy zapewniony nocleg. Po przybyciu na miejsce nie mogliśmy się doczekać, kiedy będziemy mogli iść do naszych pokoi. W oczekiwaniu na przydział pokoi wszyscy z zachwytem patrzyli na klasztor i miejsce w którym się znajdywał, ponieważ był on piękny, a okolice jeszcze ładniejsze. Wkrótce ciekawość została zaspokojona i wszystkim zostały przydzielone pokoje. Teraz zadowoleni mogliśmy zejść na przygotowaną przez zakonnice obiadokolację, która została poprzedzona modlitwą. Podczas jedzenia obiadokolacji, która wszystkim bardzo smakowała, przybył nas powitać ksiądz, będący gospodarzem zakonu. Bardzo nas zaciekawiła opowiedziana przez niego legenda o klasztorze, która dotyczyła tego, że o 2.00 w tym klasztorze straszy duch. Jako, że każdy chciał sprawdzić, czy to prawda, a do godziny 2.00 było wiele czasu, ksiądz udostępnił nam piłki nożne, a także do siatkówki i koszykówki. Na przyklasztornym boisku przystosowanym do gry, każdy mógł zagrać w to, co chciał. Klika osób grało w siatkówkę, kilka w piłkę nożną, a pozostali należący do scholi zebrali się przy boisku w altanie, gdzie śpiewali różne piosenki, przy których było weselej. Po skończeniu gry w piłkę udaliśmy się do naszych pokoi, aby się umyć i pościelić łóżka. Trzeba było się położyć, aby się wyspać, gdyż rano czekało nas wczesne wstawanie. Niestety, chyba nikt nie wytrzymał do godziny 2.00 w nocy, ponieważ wszyscy byli zmęczeni po wojażach, jakie się odbywały na boisku. Następnego dnia o godzinie 7.30 odbyła się msza w podziękowaniu za tak mile spędzony czas i o to, aby dzień który jest przed nami był równie wspaniały. Około godziny 8.00 zeszliśmy na stołówkę zjeść śniadanie, po którym ks. proboszcz Jacek Fryś dał nam czas, abyśmy poszli do pokoi spakować się i posprzątać. Kiedy to uczyniliśmy, zostawiliśmy nasze torby w pokojach, gdyż mieliśmy tam jeszcze wrócić na obiad. Zabraliśmy tylko poręczne bagaże i ruszyliśmy zwiedzać Sandomierz. W tej uroczej miejscowości widzieliśmy wiele pięknych zabytków, m.in. kościół św. Michała, kościół św. Józefa i wiele innych. Przechodziliśmy przez bramę Opatowską, a także Ratusz. Największą jednak niespodzianką, jaką nam ksiądz proboszcz Jacek Fryś zrobił, był rejs statkiem po Wiśle, którego nigdy nie zapomnimy. Ze statku mogliśmy podziwiać wiele pięknych miejsc, zabytków i innych wspaniałych budynków. Po zakończonym zwiedzaniu wróciliśmy do klasztoru na obiad przygotowany przez siostry zakonne. Po obiedzie dostaliśmy dodatkowo deser w postaci smacznych lodów. Następnie ksiądz proboszcz powiedział, abyśmy znieśli bagaże. Po wspaniałym obiedzie, wszyscy ciekawi dalszej wycieczki ruszyliśmy do Kazimierza n/Wisłą. Po dotarciu na miejsce oczekiwała nas pani przewodnik. Najpierw przedstawiła się i opowiedziała o mieście, po czym rozpoczęliśmy zwiedzanie. Pierwszym punktem był kościół, w którym widzieliśmy jedne z najstarszych, największych i najładniejszych polskich organów. W kościele tym każda nawa była ufundowana przez innego fundatora. Na cmentarzu obok kościoła były groby zmarłych na zarazę. Idąc dalej przechodziliśmy obok ruin zamku Kazimierza Wielkiego, po którym zostały piękne baszty i inne pozostałości. Następnie weszliśmy na Górę Trzech Krzyży, skąd mogliśmy zobaczyć przepiękne widoki i całą panoramę Kazimierza. Po zejściu z góry udaliśmy się na Stary Rynek z pięknymi rzeźbami na murach i studnią na jego środku. Pani przewodnik chyba wszystko już opowiedziała i nadszedł czas, by się z nią pożegnać. Ksiądz proboszcz dał nam jeszcze 20 minut na zakupy różnych pamiątek i około godziny 17.00 wyruszyliśmy z Kazimierza w drogę powrotną do domu. Było nam trochę smutno z tego powodu, ale ksiądz proboszcz miał dla nas jeszcze jedną niespodziankę. W drodze powrotnej do domu czekało na nas zorganizowane przez niego ognisko. Na miejscu nie mogąc się do czekać ogniska, młodsi koledzy pokazali nam zabawną grę, w którą z początku zainteresowało się mało osób, lecz później do zabawy przyłączyły się prawie wszystkie. Grę, niestety, musieliśmy przerwać, ponieważ grill był już gotowy. Najedzeni i już zmęczeni wyruszyliśmy na dobre do domu. Nie było już żadnych przystanków, a większość osób zasnęła. Tylko wytrwali oglądali film włączony przez pana kierowcę. Do Szynkielowa dojechaliśmy około godziny 23.00, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice. Bardzo dziękujemy księdzu proboszczowi Jackowi Frysiowi za zorganizowanie tak wspaniałej wycieczki i mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mieli okazję pojechać w równie wspaniałe miejsca, jakimi były między innymi Sandomierz i Kazimierz n/Wisłą.
Wycieczkę opisała Marta Gronek
Foto Bartosz Kasprzak
|