 Dnia 26 lipca o godz. 11.30 grupa 12 pielgrzymów ( najmłodszy, Jaśko Urzyński, ma 10 lat !!! ) wyruszyła na pielgrzymkę rowerową do miejsca narodzenia jednego z największych świętych Kościoła w XX wieku ( św. Maksymilian Kolbe ) - Zduńskiej Woli. Pogoda była przepiękna. Dogrzewało słońce i wiał lekki wiatr. Pierwszym etapem była Widawa. Tam zwiedziliśmy miejscowe muzeum oraz kościół parafialny. Po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu płynów w organiźmie ruszyliśmy do dalszej drogi.
 Po przejechaniu kilku kilometrów zatrzymaliśmy się we wsi Rembieszów. Była pora obiadowa. Dzięki Waldkowi Kasprzakowi mogliśmy zjeść kiełbaski z grilla. Miało to miejsce w gospodarstwie agroturystycznym. Dlatego też po posiłku właściciel posesji prezentował uczestnikom pielgrzymki dawne narzędzia rolnicze, dziś młodej generacji właściwie nieznane.
 Nie zabrakło też atrakcji. Kto chciał, mógł część pielgrzymki odbyć konno...
 Do Zduńskiej Woli, po 58 km jazdy, dotarliśmy zgodnie z planem - przed godz. 19.00. Zatrzymaliśmy się w domu pielgrzyma, korzystając z gościnności sióstr Niepokalanek. Po wymarzonej kąpieli i kolacji, bez oznak zmęczenia, tym razem na pieszo, zwiedzaliśmy miasteczko, zatrzymując się na dłuższą chwilę przed pomnikiem Jana Pawła II. O godz. 21.00 zgromadziliśmy się przy grocie Matki Bożej. Tam odprawiliśmy nasze wieczorne modlitwy. O 22.00 była już cisza nocna.
 Następnego dnia, w niedzielę, o godz. 8.30 zjedliśmy śniadanie, by później udać się do kościoła parafialnego, gdzie św. Maksymilian otrzymał chrzest święty. Mieliśmy też dar ucałowania jego relikwii.
 Z kościoła udaliśmy się do muzeum - domu, w którym urodził się św. Maksymilian.
 Umocnieni historią niezwykłego człowieka powróciliśmy do domu pielgrzyma, gdzie w kaplicy sióstr uczestniczyliśmy we Mszy św. Nazbierało się nam wiele intencji: za rodziny całej parafii, były prośby za zniewolonych przez alkohol, narkotyki i tyle osobistych próśb. Po Mszy świętej spakowaliśmy bagaże, o godz. 12.30 zjedliśmy obiad i znów rowery. Tym razem czekała nas droga powrotna do domu. Dzień z równie piękną pogodą. Po kilkunast kilometrach znów zatrzymaliśmy sie w Rembieszewie, by zjeść jajecznicę z jednego jajka ... strusia. Danie smaczne, ale nie zjedliśmy wszystkiego...
 To wlaśnie piękna pogoda sprawiła, że nie zabrakło czasu na kąpiele w Widawce ( Podgórze ) oraz w Warcie ( Konopnica ). To tyle jak na dwa dni pielgrzymki. Po przejechaniu 111 km zdrowi, bez zmęczenia, powróciliśmy do naszych domów. PS. To krótki reportaż. Zapomniałem jeszcze dodać, że w drodze do Zduńskiej Woli, z Rembieszewa, pojechaliśmy do Strońska. Tam zwidziliśmy zabytkowy kościół św. Urszuli, piliśmy wodę ze źródełka wypływającą spod świątyni oraz zwiedzaliśmy bunkry z czasów II wojny światowej. Z Bogiem ks. Jacek
foto: ks. Jacek Fryś
|