Dwa kółka i jeden ślad, napędzany twoimi nogami, gdy kręcisz pedałami. Dumnie siedzisz na siodełku, wiatr ci szumi w uszach, oczy chronisz okularami, mkniesz między wsianymi płotami. Gdzieś z tyłu pozostał zgiełk wielkiego miasta, szum samochodów i gwar ulicy. Jesteś wolny od świateł, zakazów i nakazów, od betonowej granicy. Tu na polnej drodze żaba spod kółka odskoczy, ptak wystraszony odfrunie, a mysz do dziury wskoczy. W trawie świerszcz podskoczy, mucha ci zagra na nosie i zagniewany zając umknie, co rowerzystów nie znosi. Jak szczęście ci dopisze, sarnę zobaczysz w podskoku w pięknym rudym szlafroku. Na łąkach kwiatki polne, wszystkie piękne, dorodne, wystrojone wśród zieleni, żółte, czerwone, fioletowe, aż w oczach się mieni. […] a mnie wtedy chce się modlić na różańcu! Boga podziwiać i Jego Matkę za te piękne cuda ziemi z dala od betonowych kamieni.
|